poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rozdział 10

Ok kochani zacznę na wstępie od marudzenia, czyli małe ogłoszenia parafialne :P
Nr 1 - ZAWODY.
Ogólnie zawody w sumie jak każde inne zaliczone do udanych :3 Obyło się bez podium, ale jestem zadowolona i z siebie i z konia. Dobry czas, koń skakał aż miło i super zabawa :D
Jak na to, że ostatnio przez kontuzje mojej kobyłki bardzo mało trenowałyśmy to poszło nadzwyczaj dobrze. Ogólnie siedzi mi w głowie obraz jednej dziewczyny, która zaliczyła podczas swojego przejazdu taką wywrotkę, że przefikołkowała przez konia lądując mu pod nogami O.o
Ogólnie nie raz widziałam takie sytuacje, ale ta z bliska wyglądała masakrycznie... Uprzedzając pytania: dziewczyna jest cała, nic poważnego się nie stało. Ja w swojej 'karierze' rękę już miałam przez konia połamaną i inne mega niebezpieczne akcje, no ale pasja to pasja. Taki sport niestety... Jest ryzyko - jest zabawa. Albo szpital, albo sława !

Jakby ktoś z was chciał zobaczyć nasz przejazd to niżej link do YT (na moim kanale znajdziecie też inne przejazdy z zawodów/treningi itd więc zapraszam do subskrybcji ).

https://www.youtube.com/watch?v=aCkIb3dPXxQ&feature=youtu.be

Nr 2 - notka.
Mam wrażenie, że za dużo się skupiam na uczuciach O,o
Znaczy wiem że to ważne, jednak czasem chyba za bardzo się rozkręcam jeśli o to chodzi xD
No dobra, koniec marudzenia, przechodzimy do rozdziału misiaczki :3


~~~~~



  Pamiętacie, kiedy byliście małymi dziećmi i wierzyliście w bajki? Marzyliście o tym, jakie będzie wasze życie? Biała sukienka, książę z bajki, który zaniesie was do zamku na wzgórzu. Leżeliście w nocy w łóżku, zamykaliście oczy i całkowicie, niezaprzeczalnie w to wierzyliście. Święty Mikołaj, Zębowa Wróżka, książę z bajki - byli na wyciągnięcie ręki. Ostatecznie dorastacie... Pewnego dnia otwieracie oczy, a bajki znikają. Większość ludzi zamienia je na rzeczy i ludzi, którym mogą ufać, ale rzecz w tym, że trudno całkowicie zrezygnować z bajek, bo prawie każdy nadal chowa w sobie iskierkę nadziei, że któregoś dnia otworzy oczy i to wszystko stanie się prawdą.
   Dzień w pracy leciał długo i monotonnie. Czekałam wpatrzona w wskazówki zegara kiedy wybiją trzynastą i będę wolna. Nie chodziło o zakupy z Natalia i Janet, ale każda minuta przybliżała mnie do dnia jutrzejszego i rejsu z Michaelem. Cieszyłam się jak małe dziecko, tak dawno nie miałam żadnych wakacji. A może nie chodziło tutaj wcale o wakacje, a o to z kim je spędzę?
  Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk telefonu, no tak... O wilku mowa.
- Michael? - odebrałam lekko zdziwiona.
- Witaj, wciąż w pracy jesteś? - zapytał tym swoim melodyjnym głosem.
- Tak, niedługo kończę i jadę do galerii. A Ty nie powinieneś być w studiu?
- Jestem właśnie, mam chwilę przerwy, więc pomyślałem, że zadzwonię - uśmiechnęłam się sama do siebie - A może przyjechać po Ciebie i pojedziemy wszyscy razem?
- Nie trzeba, jestem samochodem. Zresztą chodzenie po galerii i damskich sklepach raczej nie byłoby dla Ciebie frajdą, nawet dla mnie nie jest.
- To może wieczorem wpadnę?
- Mike... Od  kilkunastu dni widzimy się codziennie, więc ten jeden możesz beze mnie wytrzymać. Tym bardziej, że od jutra będziesz miał mnie na głowie całe bite trzy dni, bez przerwy. Jeszcze będziesz miał mnie dość, zobaczysz.
- W razie czego zawsze mogę Cię wrzucić do wody i będzie po problemie - zaśmialiśmy się.
- Jesteś wstrętny - odchyliłam głowę do tyłu - Uważaj, bo jeszcze zrezygnuję i nigdzie nie pojadę.
- Nie zrobisz mi tego, a nawet jeśli... To po prostu przyjadę do Ciebie, zwiążę Cię i siłą zapakuję na pokład - był strasznie pewny siebie, podobało mi się to.
- Aż taki groźny jesteś?
- A wyglądam?
- Wyglądasz mi na wariata, tylko takiego jeszcze niezdiagnozowanego - nie wytrzymaliśmy i oboje ryknęliśmy śmiechem - Śmiej się śmiej, dopóki masz wszystkie zęby.
- Grozisz mi? - zapytał nie mogąc przestać się śmiać - A pytałaś, czy to ja jestem groźny.
- Groźny wariat. Powinnam się chyba trzymać od Ciebie z daleka.
- Nie pozwoliłbym Ci na to - znów jak głupia uśmiechnęłam się sama do siebie na te słowa. 'I dobrze, nie pozwalaj' pomyślałam, i w tym momencie do sklepu weszła moja mama - Muszę kończyć, mama już przyszła.
- W takim razie do jutra, będę po Ciebie o szóstej.
- Tak wcześnie? - zdziwiłam się.
- Szkoda dnia, a ma być piękna, słoneczna pogoda.
- W takim razie do zobaczenia.
- Do jutra - rozłączyłam się.
    Mama dziwnie mi się przyglądała. Wstałam z krzesełka, podeszłam do niej i dałam buziaka na przywitanie. Wciąż na mnie patrzyła, aż w końcu się odezwała:
- Chyba domyślam się z kim rozmawiałaś, tylko przy rozmowach z nim cieszysz się do telefonu jak głupia - przewróciłam oczami na te słowa.
- Nie zaczynaj. Lepiej mi powiedz co ty już tutaj robisz? Miałaś być za godzinę...
- Tak, ale pomyślałam, że dzisiaj mogę posiedzieć troszkę dłużej. Ty jedź, ogarnij sprawy związane z wyjazdem abyś niczego nie zapomniała. Zobaczymy się wieczorem - uniosła lekko kąciki ust - Mike dzisiaj wpada?
- Nie, a musi być codziennie? - posłałam jej ostrzegawcze spojrzenie. Miałam wrażenie, że jej bardziej zależy na tej relacji niż mnie samej.
- Nie gniewaj się. Po prostu ostatnio wpadał albo do nas, albo jechaliście do Neverlandu. 
- A dzisiaj od siebie trochę odpoczniemy - dodałam - Dobrze nam to zrobi.



   Zaparkowałam przed galerią i weszłam do środka. Do przyjazdu dziewczyn miałam jeszcze trochę czasu, więc postanowiłam część sklepów obejść sama. Z ciekawości poszłam do sklepu muzycznego. Chciałam obejrzeć kilka rzeczy. Przechodząc między alejkami zauważyłam przy dziale z gitarami znajomą mi postać.
- Max? - podeszłam do niego. Odwrócił się i uśmiechnął.
- Cześć, a ty co tutaj robisz?
- Przecież mówiłam Ci, że jestem ugadana z laskami na zakupy. A Ty?
- Aa... Myślę nad kupnem nowej gitary - zawiesił wzrok na jednej - Mam odłożone trochę kasy, a moja stara już do niczego się nie nadaje. A propos muzyki... Mam coś dla Ciebie - wyciągnął z torby jakąś płytę i mi ją podał - Obiecałem, że jak już ją napiszę to usłyszysz pierwsza. Jakość nagrania nie powala, ale muszę zadowolić się póki co tym, co mam.
- A tak właściwie, co to za piosenka? - zapytałam lekko zdezorientowana.
- Mówiłem, że znajomość Twoja z Michaelem dała mi do myślenia, więc przelałem to na papier. A po wczorajszym spotkaniu z nim, poznaniu go osobiście mogłem ją dopracować i skończyć. Mam nadzieję, że Ci się spodoba.
- Dzięki, ale nikt poza mną jej nie słyszał? 
- Nie i jeśli zechcesz nikt nie zobaczy - puścił mi oczko - Ja muszę spadać, prowadzę trening o trzeciej. Trzymaj się i miłego wypadu - pocałował mnie w policzek.
- Dzięki, cześć..
   Patrzyłam się jeszcze chwilę w płytę, którą mi podarował. W końcu schowałam ją na same dno torebki, po czym spojrzałam na zegarek. Powinny zaraz być... Wyszłam ze sklepu i skierowałam się w stronę głównego wejścia. Natalia już tam czekała.
- Jesteś! A Ty już tutaj? - rzuciła, gdy do niej podeszłam.
- Tak, mama przyszła wcześniej i mnie zmieniła. Kupiłam już kilka drobiazgów aby było szybciej. Wiesz, muszę się jeszcze dzisiaj spakować i ogarąć wszystko, a nie chcę iść spać znów o północy.
- Będę tęsknić - zrobiła smutną minkę i zabawnie poruszyła wargą - Mam nadzieje, że jak już będziecie razem to nie zapomnisz o mnie.
- Przestań, dobrze wiesz że...
- A ty jak zawsze swoje - przerwała mi - Nie ma wstydu w byciu głodnym innej osoby. Nie ma wstydu w pragnieniu dzielenia swojego życia z kimś. To normalne, ludzkie.
- A skąd pomysł, że chcę dzielić swoje życie właśnie z nim?
- Już ci mówiłam, znamy się tyle lat i znam Cię na wylot. Zobacz, to nie Janet? - odwróciłam się. Faktycznie, szła w naszą stronę z wielkim uśmiechem na twarzy.
     Na początku zamieniłyśmy parę słów i poszłyśmy w końcu na sklepy. Janet i Nat miały odmienne gusty, aczkolwiek musze przyznać, że w kwestii ciuchów lepiej się dogadywałam z siostrą Michaela, niż własną przyjaciółką. Udało mi się wybrać jakieś krótkie spodenki, kilka T-shirtów i koszulę nocną. Oczywiście z tym było najwięcej zabawy:
- Weź tą! - podleciała do mnie Janet trzymając w ręku czarną koszulę z koronki.
- Ej, to ma być do spania - spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem - Znajdź coś mniej...
- Seksownego? Ale takie ma być! Michaelowi się spodoba - uśmiechnęła się.
- Janet! - skarciłam ją.
- No co? Nie wiadomo, co się wydarzy.
- Ja doskonale wiem co się wydarzy i nic o czym myślisz.
- To po co Ci nowa koszula na wyjazd? - nie odpuszczała. Miałam ochotę ja udusić.
- Bo moja teraźniejsza wygląda jak idź stąd i nie wracaj. Chcę coś zwykłego, normalnego - odwróciłam się i zaczęłam przeglądać inne koszule
- A ta? - znów znalazła się u mojego boku.
- Nie ten kolor. No i wolałabym nieco dłuższą.
- Pudrowy róż jest śliczny. A krótka? Sama powiedziałaś, że nie planujesz nic na noce - poruszyła brewkami.
- Ale mimo wszystko do łazienki dojść muszę. Nie chcę świecić tyłkiem.
- Mike by się nie obraził - walnęłam ją w ramię i poszłam do Natali.
- A Ty masz coś ciekawego? - zapytałam niepewnie - Bo w kwestii bielizny z Janet się chyba nie dogadam.
- Mi się to podoba - rzuciła zdejmując z wieszaka piękną, białą, lśniącą sukienkę - Jest luźna więc i wygodna, super materiał i wygląda ładnie. No idź przymierz - wcisnęła mi ją w ręce i pchnęła w stronę przymierzalni.

   Obeszłyśmy ostatnich kilka sklepów. Kupiłam jeszcze jakiś strój kąpielowy oraz wygodne buty. Nie lubiłam zakupów, ale mało kiedy zdarzały mi się takie wyjazdy i chciałam wyglądać jak człowiek. Na koniec udałyśmy się do pizzeri na małą kolację. Starałam się unikać tematu Michaela, ale one same zaczynały. Strasznie się peszyłam gdy mówiły o "nas" w taki sposób.

- No powiedz... Jest w końcu coś między wami? - Janet uważnie mi się przyglądała.
- Zejdźcie ze mnie w końcu - warknęłam zmęczona już tymi pytaniami.
- Oj daj spokój. Dzisiaj to chyba Cię już nawet powietrze wkurza.
- Po prostu wchodzicie na niewygodny dla mnie temat - wzięłam łyka coli - Nie wiem co między nami jest.
- Jak to nie wiesz? - tym razem wtrąciła się Nat - Normalnie dzieci. 

- To uczucia są dziećmi. Małe, wredne, wkurzające i nie dają człowiekowi spokoju - odparłam.
- A więc jednak coś czujesz do niego?
- Jeśli uczucie jest jednostronne, nie ma to większego znaczenia. Dobra, koniec tematu. Najedzone? To wracamy do domu.





   Zamieniłam na wejściu parę słów z mamą i poszłam do siebie do pokoju. Tata siedział w salonie, ale nawet się z nim nie przywitałam. On powinien zrobić pierwszy krok i mnie przeprosić, ja nie czułam się winna. 
   Otworzyłam szafę i zaczęłam z niej wyjmować najpotrzebniejsze rzeczy i układać w torbie, a raczej torbach. Zapakowałam wszystko łącznie z dzisiejszymi zakupami z galerii. Obejrzałam ostatni raz dokładnie nowy strój i koszulę nocną. Uśmiechnęłam się sama do siebie i poszłam do łazienki zabierając z półek wszelkie niezbędne szczotki, kosmetyki i kremy. Kiedy w końcu skończyłam, przyznam, że trochę się przeraziłam. Były to 3 wielkie torby i mały plecaczek. Michael mnie chyba zabije. Jak mnie odwoził na noc do Nat to marudził, że na ile ja wyjeżdżam skoro tyle spakowałam. A tutaj było tego trzy razy więcej... No cóż, najwyraźniej wszystko było mi niezbędne do tego wyjazdu.
  Wykonałam wszystkie wieczorne, rutynowe czynności i położyłam się już do łóżka, gdy coś mi się przypomniało... Płyta! Zerwałam się i wyjęłam z torebki prezent od Maxa. Włożyłam ją do napędu od komputera i z powrotem położyłam się do łóżka. W końcu w głośnikach rozbrzmiał dźwięk gitary i tak dobrze mi znany głos mojego przyjaciela:

"Mały dom, na niewiele starcza,

Skromny wystrój - takie realia.

Normalna dziewczyna, nie myślała że nadejdzie czas,

Kiedy coś się zmieni, ktoś odmieni jej świat.
Tego dnia ugięły jej się nogi ze zdziwienia,
Taki fajny facet do niej się uśmiecha.
Wyglądał normalnie, ale widać, że ma kasę,
Patrzył na nią parkując swą S* klasę.
Odchodząc odwróciła się w jego stronę,
Odprowadzał ją wzrokiem aż zniknęła za rogiem.
Całą noc myślała: Czy to było złudzenie ?
Czy może mu się spodobała - tego nie wie.

Kiedy przechodziła otworzyły się drzwi w eSce,
Co jej powiedział ? Tego nie dosłyszałem, 
Ale wsiadła do auta, więc wzbudził zaufanie. 
Siedzieli nad zalewem i rozmawiali zwyczajnie, 
Miła atmosfera, więc czuła się fajnie.
Niby nic do domu ją odstawił,
Ale kolejnego dnia znowu się spotkali. 
Był od niej starszy i to wyraźnie,
Jej to pasowało - czuła się poważniej. 
Ona jak księżniczka a On jej królewicz,
Tylko biały rumak na czarne ferrari się zmienił.
Jednak jej ojcu zabrakło tolerancji,
"Jesteś gówniarą wybij sobie z głowy randki 
Szemrany typ szuka sobie łatwej dupy, 
A Ty praca, dom i z matką na zakupy".

Mówiła: "Wiem, że martwicie się o mnie,

Ale proszę, musicie oprzytomnieć.
Nie jestem dzieckiem, dobrze wiem co robię,
On jest w porządku, każdy wam to powie".
Od tego dnia pracowała dwa razy więcej,
Szybciej też kończyła obowiązki wszelkie. 
Z nim spotykała się po pracy potajemnie,
Chociaż na chwilę - byle codziennie. 
Przyszedł dzień, kiedy ojciec zrozumiał,

Jak dobry wypływ mają na córkę te uczucia.

Byli z różnych światów, a jednak tacy sami,
W grze zwanej życiem jesteśmy tylko pionkami.
Nie mamy wpływu na to kto trafi w nasze serca,
Ale mamy wpływ, komu pozwolimy tam zamieszkać."


   Poczułam jak do oczu napływają mi łzy. Schowałam twarz w poduszkę, aby się nie rozpłakać. Słowa Maxa trafiły do mnie tak głęboko, dlaczego on to napisał?
  Nie mogłam spać... Miałam głowę zajętą myślami. Zaczęły powracać do mnie wszystkie spólne chwile spędzone z Michaelem. Czy relacje między ludźmi mogą powstawać tak szybko? Mike od początku robił dla mnie rzeczy, których nie mogłam oczekiwać od innych. Robił to z własnych chęci, bezinteresownie, dla mnie. Wcześniej każda minuta życia, każde zdarzenie nauczyło mnie jednego: nie warto się ani przyzwyczajać, ani ufać. A ja głupia podkochiwałam się w nim każdego dnia... powoli, ale za to systematycznie. Jest zarówno spokojem i zamieszaniem w moim sercu. Takie uczucia są niebezpieczne. Jeśli się zaczyna coś czuć, traci się odporność, a ja bałam sobie na to pozwolić. Wszystko działo się tak szybko... Za szybko, ale nie mogłam nad tym panować. To powstawało samo, gdzieś tam w środku rosło - nie pytając mnie o zgodę.




- Więc wszystko gotowe? - chodziłem niespokojnie po sypialni z telefonem w ręku - Na wieczór ma być wszystko przygotowane jasn ? I nie obchodzi mnie reszta nic a nic.
   Rozłączyłem się. Od powrotu ze studia ciągle coś załatwiałem w związku z rejsem. Chciałem, aby wszystko było tak jak planowałem. Nie mogłem pozwolić sobie na jakiekolwiek pomyłki. Planowałem na wieczór dla Michelle niespodziankę, bałem się tylko czy jej się spodoba. Była inna, całkiem inna niż większość kobiet jakie znam. Jak na swój wiek poważna i dojrzała, w ogóle nie odczuwałem różnicy dziesięciu lat między nami.
   Było już późno, ale nie miałem ochoty na spanie. Próbowałem się czymś zająć, jednak bezskutecznie. W końcu dałem za wygraną i położyłem się do łóżka. Dzisiaj dotarło do mnie coś bardzo ważnego... Zaczynałem rozumieć ile ona dla mnie znaczy, ile wniosła do mojego życia jedna, zwykła dziewczyna. Dzięki Michelle uświadomiłem sobie, że nim ją spotkałem, doświadczałem czegoś, co jest najstraszniejsze w życiu człowieka. Doświadczałem samotności wśród ludzi. Zrozumiałem, że nie mogę funkcjonować jak każdy zwykły człowiek. Każdy kochał i był kochany, a ilekroć ja pokochałem, wkrótce ten ktoś znikał z mojego życia. Tak bardzo się bałem się, że i ona zniknie. Przepadnie jak kamień rzucony w wodę.


***

Komentarz = to motywuje !


3 komentarze:

  1. Hejka Kochana!
    Przeczytałam wczoraj w nocy teraz czas na skomentowanie. Wiesz kurcze jak mi szybko zleciało czytanie i kiedy już skończyłam było mi smutno. Rozdział strasznie, ale to strasznie mi się spodobał. Kurcze ja tu umieram z niecierpliwością na rejs.
    Najlepsza akcja z wybieraniem koszuli nocnej XD Biedna Michelle..
    Czekam z na nexta. Życzę duużo weny.
    Pozdrawiam ~MeryMJ

    OdpowiedzUsuń
  2. No jestem, jestem!
    Lenistwo związane z nadejściem nowego roku szkolnego mnie dopadło, więc komentuję dopiero teraz. Fajny rozdział, taki inny. Ach, nie mogę się doczekać już tego rejsu! Musisz opisywać te ich uczucia, bo to Ci tak świetnie wychodzi! <3 Czekam na więcej i pozdrawiam.
    Alex :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zawsze genialny po prostu cudowny ;) Ja niestety dzisiaj krócej, bo muszę nadrobić inne blogi i przygotowania do tej nieszczęsnej szkoły. No nic czekam na next i Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń

Mia land-of-grafic